Na imię mam Ola (wasza GanXhe), mam 17 lat. W wielkim skrócie przedstawię Wam moje świadectwo.
Moja ścieżka do Boga nie była tak skomplikowana jak u innych. Po prostu z pobożnej, stałam się "maxpobożna". Bóg widocznie nie chciał, abym zbyt daleko od Niego błądziła, ponieważ zawsze stanowił centrum mojego życia. Ale moje spotkanie z Chrystusem zaczęło się od tego, że pojechałam na Diecezjalne Dni Młodych do Gorzowa (19-21 wrzesień ' 03). Udałam się tam do spowiedzi, do jakiegoś zakonnika i daję słowo, że to Chrystus siedział w konfesjonale. Wcale nie musiałam wymieniać grzechów, bo ten zakonnik wszystko o mnie wiedział i przemówił do mnie po imieniu! Coś we mnie pękło i rozpłakałam się. W ławce przepłakałam całą godzinę. Przez te dni byłam jakby natchniona, a zarazem zdziwiona, ponieważ nigdy się tak nie czułam. Teraz wiem, że sprawił to Duch Święty. Następnie, wybrałam się za namową księdza M. na Odnowę (właściwie to nikt nie musiał mnie namawiać, bo leciałam za Panem jak szalona!). Szok. Poznałam tam wspaniałych ludzi, za którymi skoczyłabym w ogień i wodę, za których dałabym się "pociąć" wzdłuż i wszerz! Ale najważniejsze jest to, że dostrzegłam w sobie Jezusa. On przemówił do mnie takimi pięknymi słowami...To wszystko było takie nowe, takie niesamowite. Nie wiedziałam, że z miłości do Chrystusa można tak zwariować! Jakoś tak sie pięknie złożyło, że odbył się w naszej parafii kurs "Filipa". Duch Święty zmienił mnie definitywnie. Zaczęłam ufać Panu. Wcześniej miałam taki problem, tzn. sama sobie wmawiałam, że muszę iść do zakonu. Bo skoro - jak twierdziłam - iść za Bogiem to na całość! Ale z drugiej strony bałam się tego i często miałam wątpliwości. Jezus powiedział, żebym Mu zaufała, że da mi siebie na tyle, na ile sama go zechcę. On jest dżentelmenem i nie pcha sie w czyjeś życie z butami :))
I zaufałam Mu! Tak jak dziecko ufa swojemu ojcu. O tak, stałam się na nowo dzieckiem. I zaczęłam żyć nowym życiem, które Bóg mi podarował. Po kursie "Filip" wychodząc na świat czułam się tak, jak bym wróciła na Ziemię z jakiejś odległej planety. Na wszystko patrzyłam inaczej. Po prostu byłam innym człowiekiem. To wcale nie znaczy, że byłam doskonała. Szatan miał na mnie większą "chrapkę" , ponieważ miałam w sobie Ducha Świętego i byłam dla niego bardziej niebezpieczna. Mówił, że ośmieszam się, że stracę przyjaciół, że będę miała problemy w rodzinie. Ale przepędziłam go gdzie pieprz rośnie! Następnie odbyły się w naszej wspólnocie Seminaria Nowego Życia - ja oczywiście obowiązkowo w niech uczestniczyłam! Trwały one około 8 tygodni. Nauczyłam sie rozmawiać z Bogiem i słuchać Jego głosu, a także głosić Go innym. Kiedy opowiadałam mojej koleżance o miłości Bożej - sama się przestraszyłam kiedy ona zaczęła płakać i śmiać się z radości! Duch Święty zaczął mówić przeze mnie. Jeśli chodzi o mnie, to mam wewnętrzne problemy. Nie potrafię siebie zaakceptować taką, jaką mnie Bóg stworzył. Oddałam Panu ten problem i On mi odpowiedział! Zapisałam Jego słowa na kartce i mam je zawsze przy sobie. One mnie leczą.
Nie martwię sie tym, co mnie czeka w przyszłości: zakon, małżeństwo czy samotność? To nie moje zmartwienie, tylko Boga ;). Sam mi tak powiedział. Dla Boga jestem gotowa rzucić wszystko. On jest moim Życiem. Dla Niego się budzę, dla Niego oddycham. Oddałam Mu swoją duszę. On podnosi mnie, gdy upadam. On pomaga stawiać mi pierwsze kroki ku świętości. On dosłownie prowadzi mnie za rękę. Boża miłość jest tak doskonała! Wcale nie muszę zasługiwac na miłość Boga. Kiedyś myślałam, że jak będę codziennie chodzić do kościoła, to On będzie mnie bardziej kochał, ale głupia byłam! Przecież On mnie kocha nie za to, że jestem dobra, ale za to, że jestem Jego dzieckiem. Najpiękniejsze jest to, że On nie dzieli swojej miłości na wszystkich, tylko każdego otacza tak samo wielką miłością! Bóg, Ten potężny i wszechmogący ma dwie słabości: nie może przestać nas kochać i ma "fatalną pamięć"! Nasze grzechy puszcza w zapomnienie!
LUDZIE!!! Nie wierzcie temu światu! Bogu uwierzcie! My nie jesteśmy stąd, nasz dom jest u Boga! Ludzie, patrzycie, a nie widzicie, słuchacie, a nie słyszycie! Otwórzcie oczy i nakłońcie ucho na Prawdę! Na źródło miłości i szczęścia! To Bóg sprawia, że cierpienie staje sie słodyczą! Postanowiłam sobie, że wszystko co będę czynić, na chwałę Pana będę czynić. Oddałam Mu moje usta, moje myśli i moje serce. On steruje mną jak marionetką. Ja umarłam, to Duch Święty we mnie żyje. Tak wyglądały moje początki wędrówki za Panem. Ale wędrówka ta jeszcze się nie skończyła. Czuję się jak apostoł. Kogokolwiek spotkam na mojej drodze - temu głoszę Jezusa. Nie obchodzi mnie to, że inni mają mnie za wariatkę. Jezus nie powiedział, że będzie łatwo, ale powiedział, że się opłaca. A więc wyruszyłam za Panem, a w duszy wielbię Go: "Gloria Deo..." Pokój Wam chrzścijanie! Dajcie sie prowadzić Chrystusowi, a zobaczycie, jak On zacznie Was zmieniać. Staniecie się darem dla innych. Kochani Bracia i Siostry, nie zapomnijcie o mnie przy modlitwie, a ja obiecuję Wam, że powierzę Was jeszcze dziś opiece Zbawiciela naszego. Piszcie do mnie Kochani! (gg: 3699469)
WSZYSTKO NA CHWAŁĘ PANA !!!!!!!!!!!
|