Ruchy i stowarzyszenia
Prace remontowe
Inne
Msze Św. niedzielne:
06:30
08:00
09:30
11:00 – suma; w II i IV niedziele miesiąca - chrzty
12:30 – z udziałem dzieci
14:00 -oprócz lipca i sierpnia
17:00 – akademicko-młodzieżowa
19:00
Msze Św. codzienne:
06:30
07:30
12:30
18:00
Msze Św. codzienne w lipcu i sierpniu:
07:00
07:30
18:00
Kancelaria:
wtorek – piątek 10:00 – 12:00
oraz 16:00 – 17:30
- w I piątki miesiąca - nieczynna
sobota - 10:00 – 12:00
W lipcu i sierpniu:
wtorek - piątek
16:00 - 17:30
Kontakt:
tel. dyżurny:
+48 517 401 639
e-mail:
olsztyn.nspj@archwarmia.pl
Egoizm przeszkodą w miłości |
W rozważaniu cnoty miłości warto zatrzymać się nad hymnem św. Pawła o miłości (1 Kor 13, 4-7). Jest to z pewnością najpiękniejszy tekst w dziejach ludzkości na ten temat: "Miłość cierpliwa jest, Pisząc o miłości, św. Paweł miał niewątpliwie przed oczami postać umierającego za nas Jezusa. Każde zdanie hymnu zachowa swój sens, gdy na miejsce słowa "miłość", wstawi się słowo "Jezus". Św. Paweł ukazuje nam w ten sposób przymioty miłości Bożej nie tylko po to, abyśmy ją podziwiali, ale również byśmy ją naśladowali. Jezus nauczał, że mamy być doskonali, jak Ojciec Niebieski (Mt 5,48). Poziomu naszej miłości nie określa ilość posiadanych charyzmatów ani nawet czynienie cudów. Nie świadczą o nim wiedza religijna, czy umartwienia i jałmużny. Nie niosą też informacji o stopniu naszego zjednoczenia z Bogiem doświadczenia emocjonalne na modlitwie, emocjonalny zapał do działania, popychający nawet do wielkich czynów dokonywanych kosztem ogromnych poświęceń. Miłość będzie się raczej charakteryzowała wiernością w codziennych obowiązkach, cichą służbą, zdolnością rezygnowania ze swoich pragnień. Szczególną cechą miłości jest jej bezinteresowność. "Miłość nie szuka swego". Ważne jest nie tylko to, co robimy, ale jakie są nasze intencje, motywy naszego działania. Jezus mówi: "Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 6,1). Jako ludzie skażeni grzechem pierworodnym mamy skłonność do egoizmu, szukania siebie, swojej przyjemności, chwały, korzyści, uznania. Są ludzie, którzy robią wiele dobrych uczynków, ale czynią tak, aby się przypodobać innym lub czerpać zadowolenie. Bywa tak, że człowiek ucieka od swoich obowiązków w inną, z pozoru bardzo dobrą aktywność, np. pomaga wszystkim wokół, ale nie ma czasu dla własnej rodziny, opiekuje się chorymi staruszkami, a lekceważy interesantów w pracy, wysyła paczki głodującym za granicą, a nie obchodzi go los sąsiadów.
Boli nas, gdy ludzie:
Jakże często nasza miłość się zmniejsza, serce się kurczy, gdy:
Naszą reakcją, gdy inni traktują nas gorzej niż byśmy chcieli, bywa wrogość (otwarta lub stłumiona), a przynajmniej niechęć (czasem podświadoma). Jakże często wtedy negatywnie oceniamy, jesteśmy szorstcy, chłodni, omijamy z daleka, nie wychodzimy z inicjatywą kontaktu, robimy wymówki, mamy pretensje, wypowiadamy oskarżenia, powstają niedomówienia, plotki, obmowy... Najczęściej miłujemy o tyle, o ile czujemy się kochani. Szczególnie w sytuacjach trudnych sprawdza się nasza miłość - jej bezinteresowność, czystość intencji. Nasza miłość jest często warunkowa, zależna od tego, na co napotykamy - od tego jak inni nas traktują, w jakim stopniu spełniają nasze oczekiwania, zaspokajają nasze potrzeby. Natomiast Bóg wzywa nas do miłości bezwarunkowej: "Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski." (Mt 5,43-48) Mamy tendencję do tego, aby mniej szlachetne motywy naszego postępowania spychać do podświadomości. Według o. Sladka to, że nasze serce jest opanowane przez egozim, możemy poznać po następujących przejawach:
Nasz egoizm przejawia się też w naszym życiu duchowym i wspólnotowym, w instrumentalnym traktowaniu nie tylko ludzi, ale i Pana Boga. W modlitwie można szukać Boga i spotkania z Nim. Bywa jednak tak, że człowiek chce tylko załatwić sprawy, rozwiązać problem ("lista zakupów"), znaleźć zabezpiecznie lub posłużyć się Panem Bogiemdo realizacji swoich celów. Gdy Bóg daje to, o co prosimy, uważamy, że tak być powinno, ale gdy sprawy nie układają się po naszej myśli, mamy skłonność do szemrania, podobnie jak Izraelici na pustyni (Wj 17,1-7). W czasie pocieszenia mamy tendencję, by przedłużać modlitwę, bo przynosi nam ona zadowolenie (tzw. łakomstwo duchowe). Natomiast w czasie strapienia, gdy modlitwa jest trudna,łatwo ulegamy pokusie skracania modlitwy czy wręcz rezygnujemy z niej. A przecież wierność modlitwie w czasie oschłości świadczy o tym, że prawdziwie zależy nam na Bogu, a nie tylko na pociechach, które On nam daje. Podobnie jak w relacjach z ludźmi, prawdziwość miłości sprawdza się nie wtedy, gdy nie ma problemów, ale w sytuacjach trudnych, kryzysowych, gdy człowiek musi dawać, nie otrzymując niczego w zamian. Życie wspólnotowe ujawnia też, na ile jesteśmy zdolni do miłości bezinteresownej. Można przyjść na spotkanie, wielbić Boga i służyć bliźniemu. Bywa jednak tak, że główne motywy obecności w grupie to chęć miłego spędzenia czasu, ucieczka od samotności, potrzeba umocnienia, niekiedy poszukiwanie partnera życiowego. Często współistnieją ze sobą różne motywy. Jest to normalne, że na początku motywy przyjścia do wspólnoty są bardziej egoistyczne i nie zawsze pobożne. Ale źle jest, jeśli po upływie pewnego czasu drogi formacji nie następuje przemiana i pogłębienie motywacji. Wtedy łatwo o zniechęcenie, postawę biernego kibicowania czy wręcz roszczeniową. Często najwięcej zastrzeżeń i pretensji mają ci, którzy najmniej w grupie robią, a jeśli już coś robią, to często po to, aby zaspokajać własne potrzeby. Jeśli przychodzi się do grupy głównie po kolejną porcję przyjemności, to nic dziwnego, że tak łatwo o frustrację, a w obliczu kryzysu grupy się odchodzi, zamiast podjąć trud budowania wspólnoty. Wielu jest tych, którzy pragną być obsługiwani, a niewielu chętnych do tego, by służyć. Miłość Boża jest zupełnie inna. Ojciec Roztworowski tak mówi o miłości Bożej: "Bóg miłuje stworzenia w pierwszym rzędzie nie dlatego, że one są dobre, ale miłuje je dlatego, że On jest dobry." Jego miłość obejmuje zarówno tych, którzy dobrze postępują, jak i tych, którzy są pogrążeni w złu."On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych." Bóg raduje się każdym przejawem ludzkiego dobra. Boleje z powodu pojawiającego się zła. Zarówno radość jak i boleść są przejawem Jego miłości. Jedyną pełną, doskonałą miłością jest Bóg. Ta miłość objawiła się w Jezusie Chrystusie (1 J 4,8-10). Jezus modlił się na krzyżu za prześladowców, pozwolił się pocałować Judaszowi. Służył ludziom nierzadko w wielkim zmęczeniu. Było tak, że nie miał czasu na posiłek. Z wielką miłością odnosił się do grzeszników. Naiwnością bądź pychą byłoby twierdzić, że nie ma w nas egoizmu. Św. Franciszek Salezy żartobliwie mówił, że miłość własna opuszcza człowieka 15 minut po śmierci. Trzeba abyśmy stawali w prawdzie i uznawali nasze egoistyczne motywacje, prosząc jednocześnie Boga, aby oczyszczał nasze serca. TEN< KTÓRY JEST MIŁOŚCIĄ pragnie uzdalniać nas, abyśmy kochali miłością prawdziwą. Pomocą może tu być uwzględnienie w codziennym rachunku sumienia refleksji nad motywacją, nad tym, czym w naszym postępowaniu się kierowaliśmy. Nie jest problemem to, że odkrywamy w sobie egoizm. Prawdziwy problem jest wtedy, gdy nie dostrzegamy egoizmu w sobie, a bardzo łatwo zauważamy go u innych. Bóg pragnie, abyśmy przerastali siebie. Sytuacje trudne mają nam w tym pomóc. Bóg pragnie, aby rosła nasza zdolność kochania. Odkrywając nasze ograniczenia, trzeba, abyśmy się nie zniechęcali, byśmy pokładali ufność nie w sobie, ale w przemieniającej mocy Boga. Im słabsi się czujemy, tym bardziej możemy oczekiwać, że Bóg w swoim miłosierdziu obdarzy nas swoją łaską. Obyśmy tej łaski pragnęli. Katechezę wygłosił ks. Piotr Jagiełka, 16.05.2006 na podstawie Zbigniew Lityński, "Wiara, nadzieja i miłość" Zeszyt wydany w 2003 roku : przez Centrum Formacji Odnowy w Duchu
Świętym "Wieczernik" w Magdalence. |