Inne

Wyszukaj


Msze Św. niedzielne:

06:30
08:00
09:30
11:00 – suma; w II i IV niedziele miesiąca - chrzty
12:30 – z udziałem dzieci
14:00 -oprócz lipca i sierpnia
17:00 – akademicko-młodzieżowa
19:00

Msze Św. codzienne:

06:30
07:30
12:30
18:00

Msze Św. codzienne w lipcu i sierpniu:

07:00
07:30
18:00

Kancelaria:
wtorek – piątek 10:00 – 12:00
oraz 16:00 – 17:30
- w I piątki miesiąca - nieczynna
sobota - 10:00 – 12:00

W lipcu i sierpniu:
wtorek - piątek
16:00 - 17:30

Kontakt:

tel. dyżurny:
+48 517 401 639

e-mail:
olsztyn.nspj@archwarmia.pl

Poważne Sprawy, Poważne Odpowiedzi

Charyzmaty
Wpisany przez Autor nieznany   
wtorek, 15 kwietnia 2008 07:30

Dar języków


Charyzmat nie oznacza żadnego naturalnego daru , czy talentu ; termin ten określa nadnaturalne dary Ducha św. W 1 Liście do Koryntian św. Paweł wymienia jako przykłady takich charyzmatów dar uzdrawiania, dar czynienia cudów , prorokowania , rozpoznawania duchów , dar języków itd.

Ostatni tu wymieniony jest chyba najpowszechniejszym darem charyzmatycznym . Pomimo , iż występuje dosyć często , wszędzie powoduje nieporozumienia. W zasadzie uzdalnia on daną osobę do modlitwy w języku , którego nigdy przedtem się nie uczyła. Nie znaczy to , że opanowała ona ów język , gdyż nie od niej zależy co będzie mówić , ani też nie rozumie tego co mówi . Powiedzmy jakaś osoba , której językiem charyzmatycznym jest francuski , nie potrafi świadomie wypowiedzieć ani słowa w tym języku i nie rozumie kiedy ktoś inny mówi po francusku. Nawet gdy dzięki charyzmatowi przemawia po francusku , nie rozumie znaczenia wypowiadanych słów .
Z jednej strony św. Paweł mówi wyraźnie , że ten , który mówi w językach , ani sam nie rozumie siebie , ani inni go nie rozumieją , chyba, że ktoś z uczestników Odnowy posiada dar tłumaczenia. Z drugiej strony, Łukasz, uczeń Pawła mówi, że w dniu Zesłania Ducha św. tych, którzy mówili językami rozumieli cudzoziemcy wówczas obecni w Jerozolimie. Zazwyczaj jest jednak tak, że język, którym ktoś się posługuje, pozostaje niezrozumiały dla słuchaczy.
To wyjaśnia , dlaczego z wszystkich charyzmatów dar języków najbardziej ludzi przeraża i jest najbardziej wykpiwany . Inne charyzmaty służą przynajmniej jakiemuś pożytecznemu celowi , lecz wydawanie dźwięków niezrozumiałych ani dla słuchacza , ani nawet dla mówiącego , wydaje się nieprzytomnym bredzeniem.


Co do sensu tego daru - głównym aspektem , który należy pojąć , jest to , że stanowi on dar modlitwy , a nie przekazywania .
" Ten bowiem kto mówi językiem , nie ludziom mówi , lecz Bogu" / 1 Kor 14,2 /
" Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak jak trzeba , sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach , których nie można wyrazić słowami" / Rz 8,26/
Nie należy jednak mniemać , iż ci , którzy modlą się w językach porzucają wszelkie inne formy modlitwy , na rzecz tej jednej . Wprost przeciwnie , modlą się zwyczajnie jak to czynili przed otrzymaniem daru , tylko , że częściej . bowiem całe ich życie modlitwy doznaje wzrostu. Zazwyczaj zaczynają modlić się w języku ojczystym , potem przez chwilę w językach i znów powracają do własnego języka.

Wbrew rozpowszechnionym mniemaniom dar ten nie ma nic wspólnego z ekstazą . Człowiek zachowuje pełną świadomość zarówno samego siebie , jak i wszystkiego co się wokół niego dzieje. Panuje nad sobą przed i po modlitwie . Nigdy nie odmawia jej w sposób niekontrolowany .
Ten , kto otrzymał dar języków , może korzystać z niego swobodnie , kiedy tego zapragnie . Dar jest mu powierzony i może go używać , kiedy zechce i tak długo , jak sobie tego życzy. Z tego daru korzysta się głównie w modlitwie osobistej .
Wielu ludzi mówiących w językach po raz pierwszy , musi uczynić świadomy wysiłek , by wypowiedzieć dźwięk tkwiący w ich wyobraźni , lub by dać upust uczuciom , które w nich wzbierają . Nierzadko jest to krok przerażający , który wymaga głębokiego aktu wiary , gdyż czują, że robią z siebie głupców . Innym przychodzi to łatwo i spokojnie np. pewien mężczyzna otrzymał ów dar , gdy skończył odmawiać któregoś razu różaniec , pewna kobieta gdy śpiewała podczas mszy , inna obudziła się nagle w środku nocy i zaczęła mówić językiem . Większość osób , która otrzymała ten dar może nie tylko modlić się , ale także śpiewać w danym języku. Zamiast przykrej dla ucha kakofonii , jakiej można oczekiwać , powstaje symfonia , jakiej nigdy nie stworzył żaden zwyczajny chór ( byłam tego świadkiem na Rekolekcjach Odnowy pewien czas temu).
Pewien profesor uniwersytetu w Toronto powiedział : " Wedle wszelkich praw muzyki jakie znam, jest to coś nie do pojęcia".
Charyzmaty są po prostu znakami dla naszej wiary , iż Dyrygent działa .

Dar tłumaczenia


"Jeśli więc ktoś korzysta z daru języków , niech się modli , aby potrafił to wytłumaczyć" /1 Kor 14,13/
"Gdyby nie było tłumacza , nie powinien mówić na zgromadzeniu" / 1 Kor 14,28/

Tłumaczenie języków jest kolejnym darem Ducha św. Polega na przekazywaniu wiadomości , jakie pragnie zakomunikować Duch św. w językach. W pewnych momentach modlitwy jeden z obecnych może powiedzieć kilka niezrozumiałych zdań , które będą wiadomością od Jezusa , obecnego zawsze wśród swego ludu zebranego w Jego imię. Czasami może to zostać wyrażone poprzez śpiew w językach. Bywają to słowa skierowane do całej grupy , bądź też do kogokolwiek z zebranych.
Osoba , która otrzymuje takie zadanie , czuje , że w jej usta wkładane są kolejno słowa , jedno po drugim , tzn. po wypowiedzeniu na głos pierwszego , nasuwa się następne i tak dalej. Umysł nie jest zupełnie z tym związany , a myśli jakby są gdzie indziej. Trzeba więc sporej odwagi i ogromnej wiary ,aby zdecydować się wypowiedzieć tylko jedno słowo , którym w danej chwili osoba ta dysponuje , bez jasności co będzie dalej.
Po zakończeniu przekazywania wiadomości w językach , grupa powinna pozostać w ciszy do momentu , w którym duch zechce kogoś obdarować darem tłumaczenia.
To właśnie o przekazy w językach i ich tłumaczenia miał kiedyś pretensje św. Paweł , pisząc do Koryntian : " Jeżeli ktoś korzysta z daru języków , to niech mówią kolejno dwaj , najwyżej trzej , a jeden niech tłumaczy ! Gdyby nie było tłumacza , nie powinien mówić na zgromadzeniu ; niech zaś mówi samemu sobie i Bogu" /1 Kor 14, 27-28/


Dar tłumaczenia nie jest literackim przekładem wiadomości. Jest to zupełnie oddzielny dar, który nadaje sens całości , a nie tłumaczy poszczególnych słów.
Dar tłumaczenia może być dany tej samej osobie , która przekazywała wiadomość w językach. Może być także udziałem innej osoby lub kilku osób.
Kto ten dar otrzyma , powinien mówić w pierwszej osobie , w imieniu Jezusa , tak jak przypuszczalnie brzmiała wiadomość w językach. Nie powinno się wiec formułować wypowiedzi : "Pan mówi , że ..." i zamieszczać treści , jakby to było opowiadanie przeżywane przez kogoś stojącego z boku. Lepiej jest zacząć w prosty sposób : "Te oto rzeczy mówi Pan ..." i mówić tak, jakby sam Jezus przemawiał do wspólnoty w tym właśnie momencie . On nie chce , żeby opowiadać o Jego słowach z dystansu , ale chce mówić przez nas tak , jakby sam był wśród nas.


Dar proroctwa


" ...i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze..." /Dz 2 ,17/
"Troszczcie się o dary duchowe , szczególnie zaś o dar proroctwa" / 1 Kor 14,1/

Proroctwo to specjalna wiadomość z nieba. To przekaz radości, światła, napomnienia, odwagi, pocieszenia i nadziei. To promień słońca docierający do szarej ziemi, to głos samego Jezusa, który chce mówić do nas, oprócz tradycyjnych sposobów, także poprzez Ducha św. Chce nas zapewnić, że jest wciąż żywy i obecny pośród nas, że troszczy się o każdego i nie są mu obce nasze osobiste problemy.
"Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze zniść tego nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy i oznajmi wam rzeczy przyszłe."/J 16,12-13/
Jezus ma nam wiele do powiedzenia, a Duch św. ma za zadanie przekazać nam to, co słyszy. Posługuje się przy tym ludźmi. Podsuwa zatem słowa, które są zrozumiałe dla wszystkich. To jest właśnie proroctwo: mówić w imieniu Boga, przesłać specjalną wiadomość wspólnocie od Pana, a wszystko w bezpośredniej inspiracji ze strony Ducha św. W szerokim sensie każdy głos, który mówi nam o Bogu, może być nazwany proroctwem. Tak więc może być nim głos wewnętrzny, głos sumienia, nauczanie Kościoła, głoszenie Słowa Bożego, duchowe konwersacje, dobre przykłady, upomnienia rodziców, przełożonych i inne. Są to głosy, dzięki którym Bóg dociera do nas. Tu jednak mamy zamiar mówić o proroctwie w ścisłym sensie : o specjalnych wiadomościach od Jezusa, przesyłanych dzięki darom Ducha św., wiadomościach ograniczonych jeśli chodzi o treść przesłania jak i liczbę słuchaczy.
Ogólnie biorąc, proroctwo weryfikowane jest podczas spotkań modlitewnych. Jeden z obecnych może poczuć w pewnym momencie potrzebę powiedzenia czegoś. Nie ma gotowej myśli w głowie, lecz tylko słowa, które przychodzą jedno po drugim. Mówi w pierwszej osobie, głosem pewnym, bez lęku i bez ekscytacji. Może się zdarzyć, że w normalnych warunkach strach nie pozwoliłby tej osobie publicznie wydobyć z siebie żadnego słowa. Tu głos jest na pozór normalny, ale ton i siła wypowiedzi nie pasują często do charakteru mówiącego.


Najczęściej ludzie rozumieją pod słowem "proroctwo" przepowiadanie rzeczy przyszłych. Owszem, przewidywanie przyszłości stanowi część proroctwa, ale nie obejmuje całkowicie jego treści. Na ogół proroctwa, które słyszymy na spotkaniach modlitewnych, są to słowa dodające odwagi, napomnienia czy zapewnienia o ojcowskiej trosce ze strony Boga. Tak rzeczywiście pojmował je też św. Paweł: "Ten zaś, kto prorokuje, mówi ku zbudowaniu ludzi, ku ich pokrzepieniu i pociesze." /1 Kor 14,3/
Nieraz może być zawarty w proroctwie element ujawnienia wydarzeń przyszłych, ale cel pozostaje ten sam: dodać odwagi, nadziei, ufności. Pocieszyć i dać znak miłości. Nigdy nie są to rozkazy, co najwyżej delikatne napomnienia. Jeśli głównym celem byłoby naprowadzenie na inną drogę, odbywa się to w atmosferze ojcowskiej serdeczności. Nie ma nigdy słów przerażających, deprymujących czy poniżających.
Św. Paweł upomina nas: "Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne- zachowujcie!" /1 Ts 5,19-21/
Prawda zawsze graniczy z fałszem, toteż u boku autentycznego proroctwa mogą znaleźć się słowa nieprawdziwe. Jakie są więc kryteria oceny, czy proroctwo ma cechy autentyczne, czy nie? Oto one w skrócie:

1. Powinno zostać osądzone przez wspólnotę, której został dany przez Ducha św. dar rozeznania.

2. W treści proroctwa powinny być elementy dodające odwagi, pocieszające, łagodnie napominające, wlewające w serce nadzieję. Jeśli proroctwo nie zawiera nic innego, jak tylko groźby, wyrzuty, przepowiedzenie kar, które zasiewają w duszach strach, przygnębienie, dezorientację, powinno zostać osądzone jako fałszywe.

3. Głównym celem powinna być chwała Boża. Wypowiadane słowa powinny wypływać z obfitości miłości Bożej.

4. Pewność, że proroctwo dotyczące przyszłości jest autentyczne, można osiągnąć dopiero wtedy, gdy zostanie spełnione, toteż trzeba podchodzić do przepowiedni z ostrożnością i pewną rezerwą. Nie zaleca się zbyt szczegółowego analizowania poszczególnych słów, ale uchwycenie i zatrzymanie się na sensie i znaczeniu podstawowym.

5. Treść konkretnego przekazu albo proroctwa w ogólności musi być zgodna z Pismem Świętym i nauczaniem Kościoła. Jeśli tak by nie było, fałszywość jest ewidentna. Duch św. nie może zaprzeczać samemu sobie!

6. Informacje zawarte w treści proroctwa powinny kierowac nas ku życiu nadprzyrodzonemu, rozwijać w nas życie Chrystusa, pogłębiać wzajemną miłość braterską, budować Mistyczne Ciało Pana. Jeżeli natomiast treść proroctwa pobudzi niezdrową ciekawość, wywoła falę chorobliwych pragnień, odwróci naszą uwagę od Boga- bez wątpienia będzie je można osądzić jako fałszywe.


Dar uzdrawiania


"Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie" /Mk 16,18/
"Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają" /Łk 7,22/

Wszyscy, dobrzy i źli, zwracają się do Boga w przypadku doświadczenia choroby i nieszczęścia. Źli obwiniają Boga. Bluźnią i przeklinają swój los. Dobrzy, wprawdzie nie złorzeczą, ale często przyjmują choroby z rezygnacją, jakby były próbą przygotowaną przez Boga, albo wręcz darem Bożym. Oto kilka stwierdzeń często wypowiadanych przez takie osoby:
"Pan zesłał tę chorobę, niech stanie się jego wola" , " Pan chciał mnie skarcić, zsyłając na mnie tę chorobę" , "Choroby są błogosławieństwem Bożym" , "Pan pragnie, żebym odpokutowała za swoje grzechy cierpiąc w ten sposób"...
Bardzo często więc Boga uważa się za przyczynę i sprawcę naszych cierpień. Jest to koncepcja błędna, jeśli nie nazwać jej wprost herezją. Tego typu idee mogą mieć swoje źródła w filozofii platońskiej, stoickiej czy manichejskiej, które przeniknęły częściowo do chrześcijaństwa i mistycyzmu średniowiecznego, chociaż nie mają żadnych podstaw w nauce wypływającej ze Słowa Bożego. Bóg nie jest przyczyną naszych chorób. Nie może nią być z prostego względu: choroby są złem, a żadne zło nie może od Niego pochodzić.
Wejdźmy do jakiejkolwiek rodziny, gdzie jest chory, zwłaszcza ktoś młody. Wszyscy: matka, ojciec, bracia, siostry - wszyscy są pogrążeni w bólu... a Bóg miałby się z tego cieszyć?! Nasze ciało jest dziełem, które wyszło spod Jego rąk ostatniego dnia stworzenia. Jak mógłby czerpać radość widząc jego zniszczenie?
Bóg jest Ojcem, który kocha swoje dzieci miłością bez granic. A jak mógłby kochający Ojciec być szczęśliwy, wysyłając swoje dzieci do szpitala i widząc je na łożu boleści?


Nie ma nawet jednego fragmentu w Piśmie Świętym, który mógłby sugerować, że choroby pochodzą od Boga. Ojciec daje przecież dobre rzeczy swym dzieciom, a cierpienia nie są dobre. Nawet i ci, którzy nazywają je błogosławieństwami Bożymi, idą szybko do lekarza i biorą lekarstwa, a nie mówimy nigdy, że leczenie jest przeciwne woli Bożej. Zmaganie się z cierpieniem nie jest przecież zmaganiem się z Bożym przeznaczeniem, ani tym bardziej z Bożymi błogosławieństwami.
Nie można sobie wyobrazić kochającego ojca, który może uczynić swe dzieci szczęśliwymi, ale nie chce tego zrobić. Każdy ojciec jest naprawdę szczęśliwy wtedy, kiedy jego dzieci są szczęśliwe wraz z nim. Nasz Ojciec, Bóg pragnie dać nam szczęście pełne, niczym nie zakłócone, najdoskonalsze z możliwych. Pragnie tego bardziej, niż my sami jesteśmy w stanie pragnąć.

Choroby mają swoje źródło w grzechu i pochodzą od złego ducha. Są one istotnie złem w samym sobie i jak każde zło mogą miec źródło jedynie w słabości ludzkiej, lub też mogą być wywoływane działaniem tego, który zło uczynił swym głównym celem, tzn szatana. Całe zło jest konsekwencją grzechu pierworodnego. W pewnym sensie można powiedzieć, że człowiek nie był, dzięki łasce Bożej, przeznaczony do cierpień, chorób i śmierci. To grzech spowodował utratę tej możliwości i poddał człowieka działaniu sił przeciwnych zdrowiu i szczęściu: wpływom samego szatana.
Jezus nazwał go "władcą tego świata" /J 12,31/ , ponieważ w wyniku grzechu pierworodnego nabył on pewną moc panowania nad stworzeniami Bożymi i wykorzystuje od czasu do czasu swą władzę przeciw nam. Sam Jezus nieraz pokazywał związek między grzechem a chorobami, dając w ten sposób do zrozumienia, że nasze grzechy mogą powodować utrzymywanie się choroby. Paralitykowi, którego spuszczono przez dach do pomieszczenia, w którym On nauczał, powiedział najpierw te słowa: "Odpuszczają ci się twoje grzechy" /Łk 5,20/. Innemu choremu, którego spotkał w pobliżu sadzawki Betesda po przywróceniu mu zdrowia, zalecił: "Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło" /J 5,14/ Żadnemu z tych, którzy zwrócili się do Niego z prośbą o uzdrowienie, nie powiedział: "Musisz pogodzić się w twoją chorobą, bo jest to błogosławieństwo Boże i dowód wybrania ciebie przez Ojca." Uzdrawiał natomiast wszystkich, uważając ich ułomność za zło, które należy usunąć. Nie odnajdujemy również w Ewangeliach żadnego śladu przekonywania kogokolwiek z chorych, aby traktowali swoje cierpienia jako wolę Bożą. Jezus nie powiedział nigdy: "Musisz cierpieć dla chwały Bożej!" Mówił natomiast, że uzdrowienia, których dokonywał, przyczyniają się do powiększenia chwały Ojca.
Od chorób uwalnia nas Bóg. Obietnica odkupienia, dana po grzechu pierworodnym, obejmuje zapowiedź uwolnienia od wszystkich konsekwencji wywołanych przez ten grzech. Na wszystkie problemy zrodzone z owego fatalnego upadku Bóg Ojciec odpowiada Wcieleniem swego Słowa. To właśnie Jezus Chrystus przyszedł, aby uwolnić nas od wszelkich ułomności i chorób, nie tylko tych cielesnych, ale i duchowych! Jak Jezus leczy teraz? Poprzez lekarzy i lekarstwa, bezpośrednio ( np. przez omawiany dar uzdrawiania ), a także Sakramentami.




Dar uzdrawiania jest rzeczywistym darem Ducha Świętego, ale nie działa tak, jak automat wprawiony w ruch naciśnięciem guzika. Wtedy jednym ruchem ręki opróżnilibyśmy wszystkie szpitale, jednak Jezus tego nie uczynił. Nie zlikwidował wszystkich wiosek trędowatych w Palestynie.
Są pewne warunki, które muszą być spełnione, a zależą one od nas. Warunki te nie są ściśle znormalizowane i jednakowe dla wszystkich. Duch nie daje się ujarzmić technice i często nas zaskakuje rewolucyjnością rozwiązań. Sam Jezus, uzdrawiając, nie stosował zawsze tych samych metod. Dobrze jest jednak poznać, jakie warunki należy spełnić, aby przystąpić do modlitwy o uzdrowienie. Trzeba tu uwzględnić zarówno wymagania stawiane choremu, jak i tym, którzy się o uzdrowienie modlą.

1.Chory powinien przede wszystkim pragnąć uzdrowienia. Stwierdzenie to wydaje się oczywiste, ale są przecież chorzy, którzy żadną miarą nie chcą uwierzyć w możliwość odzyskania zdrowia i dokonali swoistego zawieszenia broni w konfrontacji ze swoją chorobą. Chory powinien być przekonany, że Jezus chce go uleczyć, jeśli on sam o to poprosi, nawet jeśli choroba umyka wszelkim próbom ujarzmienia jej.

2.Chory powinien sam prosić Jezusa o uzdrowienie. Wcześniej było mówione, że Jezus, chociaż mógł, nie uzdrowił wszystkich chorych przebywających wówczas w wioskach i miasteczkach palestyńskich na trasie Jego wędrówek. Uzdrowił natomiast tych, którzy go o to poprosili. A więc trzeba prosić. Nie wystarczy powiedzieć: "Przecież On wie, że jestem chory... jeśli chce mnie uleczyć..." Z pewnością wie, ale chce, żebyśmy Go o to poprosili! Chce, żebyśmy spełnili naszą część zadania, idąc i prosząc Go, jak chorzy w Ewangelii...
Wielu dzisiejszych chorych nie jest uzdrowionych, gdyż nie chcą udać się do Niego z pokorą, by pokazać swoje rany. Nie wierzą w opiekę i zainteresowanie się ich osobistymi problemami ze strony Boga. To zupełnie tak, jakby chory człowiek nie przyszedł do własnego lekarza, tylko dlatego, że wstydził się, iż jest za bardzo chory...

3.Chory powinien prosić o uzdrowienie z wiarą, ponieważ wiara jest jednym z najważniejszych warunków i tego zawsze domagał się Jezus od chorych, którzy się do Niego zwracali. Tym, którzy w Niego wątpili, nie mógł pomóc: "I nie zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa." /Mt 13,58/ ; "I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu." /Mk 6,5-6/. A więc trzeba prosić z wiarą... Prosić z wiarą, oznacza posiadać absolutną pewność, bez cienia wątpliwośći, że uzdrowienie zostanie dokonane. Wiara taka wyklucza wszelką chwiejność, wszelkie zakłopotanie, wszelką obawę. Modlić się trzeba nie tylko z nadzieją, że Pan spełni prośbę, ale z pewnością, że prośba zostanie wysłuchana. Tego rodzaju pewność może wypływać z faktu, że każda choroba potencjalnie została uzdrowiona na Kalwarii, tak jak każdy grzech tego samego dnia został obmyty we krwi Chrystusa.
Wiara jest wprawdzie warunkiem koniecznym, musi być doskonała, ale gdy czujemy, że taka nie jest, możemy modlić się o jej wzrost. Możemy krzyczeć, jak ojciec opętanego epileptyka: "Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!" /Mk 9,24/. Mogą jednak wystąpić jeszcze inne okoliczności przeszkadzające zaistnieniu daru uzdrawiania. Tylko Bóg w swej mądrości i dobroci nieskończonej może być najwyższym Sędzią: trzeba zawsze zdać się na Jego nieprzeniknione zamiary i plany. Czy więc, jeśli się modlimy powinniśmy zawsze dodawać: "jeśli to jest zgodne z Twoją wolą" ? Innymi słowy, czy nasza modlitwa o uzdrowienie powinna wyglądać tak: "Panie uzdrów mnie z tej choroby lub uzdrów tego chorego, jeśli jest to zgodne z Twoją wolą" ? Jezus nie stawiał takiego warunku, kiedy sam uzdrawiał. Wiedział jaka była wola Boża w stosunku do chorych! Przecież Ojciec wysłał Go z tą właśnie specjalną misją - byłoby więc bezużyteczne powtarzanie za każdym razem: "jeśli to jest Twoją wolą!" W przypadku uzdrowień prosimy o to, co Bóg może i chce uczynić.

4.Chory powinien modlić się z łagodnością i pogodą ducha, a nie wśród jęków i łez. Uczymy się od dzieci, które przychodzą do ojca wyrażając swe prośby z prostotą i naturalnością. Wynika to z ufności, że dobra ojcowskie im się należą. Nie rzucają się do nóg z płaczem, niczym niewolnicy albo żebracy. Należymy przecież do rodziny Bożej, toteż idziemy do Ojca z radością, przedstawiając nasze życzenia w atmosferze pogodnego zaufania. Prosić z radością i weselem! Śpiewać hymny pochwalne i dziękczynne, jakby uzdrowienie już się dokonało! Ponadto podczas modlitwy, chory z optymizmem powinien spróbowac stworzyć w wyobraźni wizerunek samego siebie takiego, jakim chciałby być.

5.Usunąć inne ewentualne przeszkody. Jest to bardzo ważny warunek uzdrowienia. Należy usunąć te przeszkody, które blokują Bożą interwencję. Mogą to być grzechy śmiertelne jeszcze nie wyznane, bądź takie, za które nie przepraszaliśmy i nie prosliliśmy o przebaczenie; uporczywa niechęć do przebaczenia innym; intensywne odczucie nienawiści lub urazu do kogoś; chęć zemsty itp.
Inną poważną przeszkodą może być brak gotowości przemiany życia po odzyskaniu zdrowia, albo zbyt słabe pragnienie zmiany na lepsze. Święty Paweł mówi przecież: "Ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a pan dla ciała." /1 Kor 6,13/, a niektórzy chcieliby mieć ciało zdrowe, żeby powrócić do grzesznego życia. Oczekują cudu, a nie cudownego Boga. Uzdrowienie nie jest celem samym w sobie, ale ma służyć celom wyższym: nawróceniu i całkowitemu uwolnieniu człowieka spod władzy szatana.


Charyzmat uzdrawiania jest przeznaczony zarówno dla pojedynczych osób jak i dla całych wspólnot. Łatwiej jednak spotkać go we wspólnocie, toteż jeśli to możliwe, lepiej gdy nad chorym modli się o uzdrowienie kilka osób. Jeśli ktoś zostanie poproszony o taką modlitwę, nie można wymawiać się brakiem odpowiedniego charyzmatu, ponieważ charyzmat może być dany w momencie, gdy pojawia się konkretna potrzeba.
Modlitwa nad chorym jest obowiązkiem, tak jak odwiedzanie i pocieszanie. Jeśli ktoś szuka pretekstu, by tego uniknąć, nawet jeśli zwyczajnie czuje strach, obawiając się braku skuteczności modlitwy, to trudno się spodziewać pozytywnych owoców, chociaż nie są one wykluczone. Sytuacja będzie przypominać wtedy postępowanie lekarza, który nie spieszy na wezwanie chorego, bo nie jest pewnien, czy uda mu się go wyleczyć...
A teraz spójrzmy w jaki sposób nalezy się modlić o uzdrowienie:

1.Dokonać przygotowania modlitewnego. Poprosić Pana, by zechciał użyć nas jako narzędzi, dzięki którym objawia się Boża chwała. Modlić się przez dłuższy czas, śpiewając hymny pochwalne, wygłaszajac modlitwy, korzystając również z daru języków.

2.Prosić Ducha Świętego o dar rozeznania. Tak jak lekarz zaczyna od diagnozy, tak i my przed modlitwą o uzdrowienie powinniśmy prosić Ducha o światło rozeznania, by zgłębić naturę, przyczynę choroby i plan Boży w stosunku do osoby nad którą się modlimy. Trzeba konkretnie wiedzieć o co się modlić.

3.Przygotować chorego. Należy stworzyć mu warunki do przeżycia pojednania, odczucia skruchy, pomóc pogłębić jego wiarę. Chory powinien otworzyć się na łaskę i miłość Bożą, powinien oczyścić swe serce od nienawiści, a umysł ze wszystkich złych myśli.

4.Nałożyć ręce na chorego. Nie jest to gest nieodzowny, ale ważny. Sam Jezus uzdrawiał nakładając swe ręce na chorych, a teraz nam to zaleca: "Na chorych ręce kłaść będą..." /Mk 16,18/.
Niektórzy czują, jak długo mają się modlić nad chorym, po wewnętrznych objawach. Bywają przypadki odczuwalnego ciepła, inni w momencie uzdrawiania czują wyjątkową, ogromną miłość, a jeszcze inni bezgraniczne współczucie w stosunku do chorego. Odczuwalne znaki nie zawsze muszą występować. Nawet jeśli ich nie ma, nie powinno się odstępować od modlitwy o uzdrowienie.

5.Modlić się prostymi i spontanicznie nasuwającymi się słowami. Nakładając ręce na chorego powinno się modlić w prostych słowach, prosząc Jezusa, aby był wierny swym obietnicom. Dobrze jest prosić Ojca o uzdrowienie w imię Jezusa, ale można prosić o to bezpośrednio samego Chrystusa. Kiedy ten, kto się modli, otrzyma objawioną informację o dokonującym się uzdrowieniu i ma co do tego absolutną pewność, używa słów w trybie rozkazującym: "Bądź uzdrowiony w imię Jezusa Chrystusa!"
Można modlić się o uzdrowienie osoby, która jest daleko. Dla Pana nie istnieje żadna duża odległość. Ponadto, po poproszeniu w prostych słowach o uzdrowienie, nie zapominajmy o modlitwie w językach, która stanowi szczególną formułę, ponieważ słowa podpowiada sam Duch Święty.

6.Modlić się z pogodą ducha. Chodzi o to, by zachować spokój i nie poddawać się niepotrzebnym emocjom i niezdrowemu pobudzeniu, a szczególnie nie powinno być w nas lęku o to, czy ujrzymy zaraz efekt. Nie możemy skupiać zbytniej uwagi na rezultatach uzdrowienia.
Spełniwszy swój obowiązek, pozostawmy spokojnie Panu Jego część. Uzdrowienie jest sprawą bardziej Jego niż naszą i tylko On wie najlepiej kiedy, jak i kogo uzdrowić.


Efekty modlitw o uzdrowienie


1.Uzdrowienie natychmiastowe. W takich wypadkach, które często mają miejsce w grupach charyzmatycznych, nie pozostaje nic innego jak wychwalać Pana i radować się z dokonanego uzdrowienia.

2.Uzdrowienie w późniejszym czasie. Bywa tak, że po modlitwach chory nie dostrzega żadnej poprawy. Czy uzdrowienie nie dokonało się? Trzeba by odpowiedziec tak: uzdrowienie zostało dokonane, ale musimy czekać z wiarą, żeby ujrzeć jego efekty.
3.Uzdrowienie nie nastąpiło. Co powiedzieć, jeśli mimo wytrwałej modlitwy i nieustannych próśb, nie widać żadnych objawów uzdrowienia? Nie możemy rościć sobie pretensji do zgłębiania Bożych tajemnic. W tej tak delikatnej materii powinniśmy pozostawić Panu pewnien margines na rzeczy zakryte, sekrety nie do ujawnienia. Z drugiej strony wiemy, że Jego obietnice nie przestają być aktualne. Najczęściej przyczyna tkwi w nas samych. Jakie więc mogą być przyczyny braku uzdrowienia? Oto kilka z nich:
- zabrakło jednego z istotnych warunków, o których wcześniej wspomniano. Może to być brak wiary, niewyznane grzechy ciężkie, chęć kontynuowania dotychczasowego grzesznego życia, pozostawiona w sercu nienawiść itp.
- fałszywa diagnoza
- źle dobrana osoba, bądź osoby, które modliły się nad chorym. Wydaje się to dziwne, ale są fakty potwierdzające możliwość wybrania przez Pana konkretnych osób i tylko ci ludzie otrzymują dar uzdrowienia jakiegoś chorego. Istanieją świadectwa osób, nad którymi wielu modliło się bez skutku, a uzdrowienie nastąpiło nagle, gdy do ich grona dołączył ktoś nowy, kto nie brał udziału w modlitwach. Bóg pragnie abyśmy ćwiczyli się w pokorze, bez względu na pozycję, jaką zajmujemy we wspólnocie i w życiu.
- opętanie przez złego ducha jako główna przyczyna choroby. W takim wypadku należy przeprowadzić egzorcyzmy o uwolnienie chorego spod wpływu złego ducha.

Charyzmat uzdrawiania jest darem Ducha, dany nam jako instrument do usunięcia z naszego ciała każdej próby powrotu szatana. Działa to tak, jak Sakrament Pojednania w duszy człowieka. Jesli czasami zawodzi, to mamy do czynienia z owym marginesem tajemnicy, jaką Bóg sobie zastrzegł, a my musimy to pokornie zaakceptować.

Dar czynienia cudów


"I nic niemożliwego nie będzie dla was" /Mt 17,20/
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca." /J 14,12/

Dar czynienia cudów jest nierozerwalnie związany z darem uzdrowień. Ten ostatni ograniczony jest zazwyczaj do problemów zdrowia ludzkiego, natomiast dar cudów rozciąga się też i na inne prawa przyrody poza człowiekiem. Jest on też w pełni jednym z darów Ducha Świętego.
Święty Paweł, kompletując listę charyzmatów, dołącza go do innych i nie uważa bynajmniej za największy spośród darów. Mówi o nim zwyczajnie, jak o tamtych, uważając go za rozpowszechniony na równi z innymi wśród chrześcijan mieszkających w Koryncie.
A co myślimy na ten temat obecnie?
Trudno jest dziś znaleźć kogoś, kto wierzyłby w aktualność dawnych cudów. Jedni w mniejszym stopniu, inni w większym, ale niemal każdy myśląc o nich doświadcza dziwnego uczucia graniczącego z obawą. Dałoby się wyjaśnić tego typu uczucie u osób niewierzących... Jak wyjaśnić natomiast podobne obawy u ludzi wierzących?
Uznaje się ich możliwość, ale na płaszczyźnie teorii. W praktyce cuda wydają się tak niezwykłe i tak wielkie, że nie przyjmuje się do wiadomości ich realnego istnienia. Ludzie wierzący czytają chętnie o cudach w Piśmie Świętym. Przyjmują i akceptują bez trudności opisy cudów dokonywanych przez świętych. Kiedy jednak opowie o nich ktoś żyjący obok sąsiad i przedstawi nam wydarzenie dziejące się obecnie, zamiast paść na kolana i chwalić Boga, owi dobrzy katolicy odczuwają pewien niesmak, niepokój, ba, nawet usiłują gorączkowo znaleźć jakiś element mogący podważyć prawdziwość wydarzenia, jakby instynktownie chcieli za wszelką cenę zaprzeczyć...
Z pewnością trzeba być ostrożnym w dopatrywaniu się cudów na kazdym kroku. Zrozumiała jest też i rezerwa, z jaką Kościół osądza autentyczność takich wydarzeń. Nie tłumaczy to jednak tak ogromnej dozy sceptycyzmu, braku zaufania, czy wręcz niechęci ze strony chrześcijan. Często zadają oni pytanie: "Dlaczego w dawnych czasach, kiedy wiara była jeszcze żywa, zdarzało się wiele cudów, a dziś, w świecie bez wiary, gdzie byłyby one szczególnie potrzebne, nie można już ich zobaczyć?" Odpowiedź powinna chyba wyglądać tak:
"Kiedyś wierzono w cuda i ich doświadczano. Dziś, skoro nikt w nie nie wierzy, zaniknęły." Oto dlaczego charyzmat cudów stał się czymś wyjątkowym. To nie Bóg zamknął dopływ swojej mocy, ale wina jest po stronie człowieka.

Dzisiejsi chrześcijanie boją się traktować dosłownie obietnic Chrystusa. Brzmią one dzis zbyt nierealnie i nie pasują do sposobu ich myślenia! Ruch Odnowy Charyzmatycznej pragnie przypomnieć, szczególnie tym, którzy codziennie czytają Ewangelię, że obietnice Jezusa są nie tylko słowami spisanymi na papierze.
Każdy chrześcijanin może mieć dar czynienia cudów i może rzeczywiście cuda czynić. Może rzeczywiście poruszać góry, niekoniecznie skaliste, ale góry przeszkód i kłopotów. Może zmienić sytuacje, które na ludzki umysł wydają się bez wyjścia. Może rozwiązać problemy nie do rozwiązania. Każdy ochrzczony ma udział w tej samej mocy Bożej i może dokonywać tych samych dzieł, jakich dokonywał Chrystus.
Posiadanie charyzmatu cudów nie jest przywilejem tylko dla wybranych. Może być udziałem każdego człowieka. Jest to dar dla każdego, a zwłaszcza dla wspólnot. Dziś Duch Święty zdaje się rozszerzać ten charyzmat przede wszystkim na wspólnoty, bardziej niż na pojedynczych cudotwórców.

Dar wiary


"Tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara" /1J 5,4/
"Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego" /Gal 2,20/

Dla wielu, nawet jeśli są chrześcijanami i katolikami, wiara nie oznacza dopasowania życia do prawd objawionych, ale przeciwnie, owe prawdy starają się oni dostosować i nagiąć do swych własnych idei i sposobu życia.
Wiara jest wprawdzie promieniem światła, które pada na duszę z wysokości nieba, ale musi znaleźć odpowiedni grunt: z zasady nie przenika nigdy serc zamkniętych na to światło.
"Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa" /Rz 10,17/.
Dziś nie ma chęci do słuchania głoszących Słowo. Wszyscy sądzą, że wiedzą już aż nadto. Czytali kilka książek, może jakieś czasopisma, gdzie problemy teologiczne traktowane były marginesowo, jeśli nie z absolutną niekompetencją: "Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom" /2Tm 4,3-4/
Kryzys wiary dotyka szerokich rzesz chrześcijan, ale zdarza się, że dotyczy też i przewodników tych rzesz. Inne kryzysy, jak na przykład moralności, mają swe źródło właśnie w nim.
Odnowa Charyzmatyczna pragnie być przede wszystkim odnową wiary. Wiary pojmowanej jako cnota i jako charyzmat.

Wiara jako cnota
Jest to przyjęcie prawd objawionych nie po to, aby uznać ich wiarygodność, ale dla okazania zaufania Temu, który te prawdy nam przekazał.
W grupach charyzmatycznych żyje się wiarą. Po chrzcie w Duchu św. poszczególne artykuły wyznania wiary stają się w cudowny sposób jasne i oczywiste, jak nigdy dotąd. Dawne tajemnice przestają być niezgłębione, jakby rozbity został przykrywający je gruby mur, a przedtem bezskutecznie biło się w niego głową. Wydaje się teraz oceanem światła, w którym pragnie się zanurzyć z radością.
Bóg staje się bliski, obecny swą dotykalną niemal miłością. Tak jak są ludzie niewierzący w Boga, bo Go nigdy nie widzieli, tak są też inni, którzy nie muszą wierzyć, bo czują i widzą Go wszędzie.
Jest tak w przypadku dusz charyzmatycznych.
Chrystus staje się elementem dominującym w ich życiu, radością każdego tchnienia, przedmiotem nieustannego wychwalania. W końcu, bez żadnej sztuczności i przymusu, bo jakby instynktownie, widzą wszystkie wydarzenia, małe czy duże, smutne czy wesołe, w Bożym świetle i osądzają oczyma wiary. W każdych okolicznościach, przykrych czy radosnych, owe wydarzenia komentują jednoznacznie: "Niech będzie chwała Panu!".
Cnota wiary ma jeszcze jeden aspekt. Polega ona nie tylko na przyjęciu prawd objawionych, ale i na akceptacji obietnic Chrystusa. Innymi słowy,
wiara oznacza całkowite powierzenie się Bogu i Jego opatrzności. Powinniśmy uwierzyć, że Bóg, stwarzając nas, przygotował dla każdego plan, który - realizowany, przynosi Mu pełnię chwały, a nam pełnię szczęścia. To nie my powinniśmy planować nasze życie - plan taki jest już gotów. Trzeba go tylko odkryć. Nie znaczy to, że mamy żyć jak marionetki. Naszą twórczą rolą jest odczytanie tego planu, zaakceptowanie go i współdziałanie wszystkimi siłami w jego realizacji. Pan nie odkrywa nam tego wszystkiego, nie czyni zbyt jasnym i oczywistym od samego początku, bo pragnie byśmy żyli wiarą. Dziecko, które wsiada do samochodu ze swym ojcem, może nie wiedzieć dokąd jadą, ale jest spokojne i radosne, bo wie, że nie pojadą w żadne złe miejsce.

Wiara jako charyzmat
Cnota wiary, rozpowszechniona wśród wszystkich chrześcijan, różni się od daru wiary, o którym wspomina św. Paweł:
"Innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu..." /1Kor 12,9/. Ten ostatni jest bowiem nadnaturalnym darem Ducha Świętego, który zostaje dany w okolicznościach szczególnych, aby spełniły się jakieś konkretne dzieła Boże. Jest upewnieniem, potwierdzeniem ze strony Boga, bez cienia wątpliwości, jak należy działać zgodnie z Jego wolą w danej sytuacji. Wobec pewnych, konkretnych faktów jakaś osoba może zostać wyposażona w nadnaturalne właściwości, aby stanowić szczególny znak objawiający moc i dobroć Bożą. Innymi słowy, człowiek wiary odczuwa w samym sobie z absolutną pewnością, że Pan za jego pośrednictwem dokonuje właśnie jakiegoś cudu. To wewnętrzne objawienie prowadzi go do działania z niezwykłą stanowczością, nawet wbrew okolicznościom i wbrew logice, które zdają się zaprzeczać wydarzeniu, jakie się dokonuje. Osoba ta nie tyle wierzy, że Bóg może dokonać owego cudu, co jest niezbicie przekonana, że właśnie w tym momencie go dokonuje, a nawet już dokonał.
Tak więc
dar wiary jest charyzmatem związanym z innymi darami, przygotowując je i towarzysząc im, a zwłaszcza ma to miejsce w przypadku daru cudów i uzdrowień. Jak inne, jest on dany przez Ducha Świętego darmo i nic nie stoi na przeszkodzie, by o niego prosić, kiedy tylko chwała Boża i dobro Ciała Mistycznego Chrystusa tego wymagają.


Dar rozeznania


"On uwolnił nas spod władzy ciemności" /Kol 1,13/

"Bóg zaś pokoju zetrze wkrótce szatana pod waszymi stopami" /Rz 16,20/

Doświadczenie charyzmatyczne, wyostrzające nasze spojrzenie na rzeczywistość nadprzyrodzoną, automatycznie otwiera nas na działanie innych, niezaprzeczalnych rzeczywistości: szatana i związanego z nim wpływu złych mocy na ludzi i na ludzkie sprawy. Nie może wszak być inaczej. Im bardziej zanurzamy się w światło Boże, tym dokładniej w tym świetle widzimy dzieła ciemności Jego antagonisty.
Przywdziewając szaty darów Ducha św., zdajemy sobie jak nigdy przedtem sprawę z przerażająco realnych sił zła. Wielcy święci byli stworzeniami Bożymi najbardziej dręczonymi przez złe duchy z tego właśnie powodu, że byli najbliżej Boga.
Bóg i szatan, to dwie rzeczywistości pojawiające się na przemian nieustannie, kiedy kroczymy ścieżkami ducha.

Dar rozeznawania duchów
Mamy tu do czynienia z ważnym darem, służącym budowaniu Mistycznego Ciała Chrystusa. Znajduje się wśród innych charyzmatów, na liście sporządzonej przez św. Pawła:
"...innemu rozpoznawanie duchów." /1 Kor 12,10/. Nie chodzi tu jednak o umiejętność rozsądzenia co dobre, a co złe, która to umiejętność powszechna jest wśród ludzi, a wypływa z naszego doświadczenia i kultury. Nie jest to też opinia, na przykład o osobach, które mogą być dobre lub złe, ugruntowana na podstawie wskazań moralnych lub religijnych. Nie chodzi też o sądy formułowane w oparciu o przeczytaną literaturę, czy też rozmowy, które wcześniej miały miejsce, ani też nie może to być nasza intuicja psychologiczna. Jest to w pełni dar nadprzyrodzony, dany darmo. Dar Ducha Świętego, dany w ściśle określonych okolicznościach, który uzdalnia nas do osądzenia, czy w danej osobie lub środowisku działa Duch Boży, czy też obecne są duchy piekielne. Jest to dar, który otwiera nasze oczy na świat niewidzialny,świat działania dobrych i złych duchów.
Jest to
stan nadprzyrodzonego oświecenia, który pozwala nam dostrzec prawdziwe, a zarazem głęboko ukryte praprzyczyny niektórych zjawisk tajemniczych, nie do rozwikłania na sposób tylko ludzki.
Wyraźnie trzeba podkreślić, że nie może być tu mowy o pochopnym ocenianiu ludzi, ani nie mogą to być nieprzemyślane sądy o kimkolwiek. Sama nazwa
"rozeznawanie duchów" określa jasno dziedzinę: świat duchowy, a nie moralna ocena bliźnich. Nie oceniamy zjawisk ostatecznych, ale badamy ich źródła i inspiracje. Staramy się dociec, co w ludziach pochodzi od Boga, a co tylko sprawia takie wrażenie.

Strażnik autentyczności innych charyzmatów
Dar rozeznania może być rzeczywiście uważany za gwaranta autentyczności innych darów Ducha Świętego. Tylko
Duch św. ze swoim darem rozeznania pozwala odróżnić prawdę od fałszu wśród informacji zawartych w książkach i w słowie mówionym. Pozwala rozdzielić pszenicę i kąkol we wspólnotach, gdzie obok owieczek mogą trafić się i drapieżne wilki. Pozwala rozpoznać prawdziwych apostołów wśród fałszywych proroków i okreslic autentyczność Bożego pokoju i radości na tle sztucznej wesołości, przetkanej niepokojem i nerwowością, związanymi z obecnością szatana.
Doświadczyliśmy chyba wszyscy ile pokoju i radości może wlać w nas przebywanie z człowiekiem pełnym Boga w sercu. Jeśli mówi, to nawet gdy używa słów prostych i niewyszukanych, trafiają one wprost do serca, przemieniają, wzbudzają entuzjazm.
Zupełnie inaczej czujemy się w obecności osób nie będących w danej chwili w pełnej harmonii z Duchem św. Doświadczamy swego rodzaju przygnębienia, przygaszenia i innych negatywnych odczuć hamujących. Może się zdarzyć, że jakaś konferencja, czy kazanie, mimo, że przygotowane w sposób uczony i bogate intelektualnie, nie "trafi" do słuchaczy. Podobnie dzieje się we wspólnotach. Wystarczy jedna osoba, która nie jest w stanie "pokoju" z Bogiem, aby klimat spotkania stał się ciężki i przygnębiający. Jest to okazja do potwierdzenia przydatności daru rozeznania, do wyłowienia czegoś, co normalnie podczas spotkań modlitwenych trudno jest uchwytne, a co może utrudniać przebieg modlitwy. Czasami ktoś z obecnych, obdarzony takim właśnie darem, może określić osobę, lub osoby mające wpływa na duchową atmosferę spotkania.
Im bliżej Boga,
im bardziej ktoś jest napełniony Bożym Duchem, tym bardziej staje się wrażliwy na obecność przeciwnych Bogu złych duchów.
Jako stróż prawdziwości charyzmatów, jak to zostało już wspomniane,
dar rozeznania może służyć do oceny prawdziwości daru języków, do potwierdzenia autentyczności proroctw, a także do upewnienia się, czy tym, który uzdrowił, był Chrystus, czy była to mistyfikacja ze strony szatana.


Dar wiedzy


"Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętności poznawania według tego samego Ducha" /1 Kor 12,8/

"Albowiem kraj napełni się znajomością chwały Pana, jak wody napełniają morze" /Hb 2,14/

Charyzmat wiedzy, albo, jak mówi św. Paweł: "umiejętność poznawania", nie jest to cały, ogromny bagaż kultury jaki gromadzi się w procesie studiowania. Nie ma on prostego związku z inteligencją, czy wysiłkiem woli. Nie jest to także wiedza na temat Boga i wiary, jakiej dostarczyć może studiowanie teologii i filozofii. Nie można go zdobyć na drodze spekulacji myślowych, ale przychodzi do nas poprzez nasz umysł i jest bezpośrednim objawieniem myśli ze strony Ducha Świętego.
Tak więc
pod pojęciem "dar wiedzy" rozumiana jest umiejętność poznawania intelektualnego i wewnętrznego, nie zawsze dająca się wyrazić słowami. Ta umiejętnośc dana nam jest nie oporzez normalny proces uczenia się, rozumowania, wnioskowania czy percepcji, ale bezpośrednio, przez objawienie, toteż dar wiedzy można zdefiniować jako właśnie objawienie nadprzyrodzone, związane z sytuacją, faktem, wydarzeniami minionymi, teraźniejszymi czy przyszłymi. Poznanie, które nie da się wyjaśnić środkami naturalnymi. Jest to fragment wszechwiedzy Bożej, który wchłonięty może być przez naszą inteligencję w związku z koniecznością zajęcia stanowiska wobec jakiegos faktu lub sytuacji.
Można by ten dar uważać za pewną diagnozę, ocenę jakiegoś problemu przez Boga i zakomunikowanie człowiekowi tej oceny poprzez ludzki umysł. Ten sposób komunikacji nadprzyrodzonej
odgrywa bardzo ważną rolę przy zgłębianiu Pisma Świętego. Ten dar czyni nas zdolnymi do pojmowania poszczególnych słów i fragmentów poprzez bezposredni kontakt z Bożymi myślami, które ubrane są w ludzkie słowa inspirowane przez Ducha Świętego. Można zanurzyć się głęboko, przejść warstwę słów i odczytać to, co kryje się w głębi. Zagłębić się w prawdy Boże bez wysiłku rozumowania i szukania.


Dar mądrości


"Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa" /1 Kor 12,8/

O ile przez dar wiedzy zostaje przekazany jakby obraz sytuacji, to dar mądrości objawia nam optymalny, z punktu widzenia Bożej strategii, sposób zachowania sie w tej właśnie sytuacji. Dar wiedzy jest czystą informacją, otrzymaną w sposób nadnaturalny, podczas gdy dar mądrości podpowiada sposób reakcji na tę informację, która go poprzedza. Poprzez dar wiedzy, Duch św. nam coś przekazuje, poprzez dar mądrości popycha do działania. Wiedza daje jakby materiał surowy, mądrość pozwala go obrobić i użyć do konstrukcji.
Jak wszystkie poprzednie,
jest to dar Boży, który różni się od mądrości ludzkiej, nacechowanej najczęściej przebiegłością, cwaniactwem, taktem czy dyplomacją. Nie jest owocem inteligencji i doświadczenia.
Podobnie jak w przypadku umiejętności poznawania słowa (logos), tak i tu dar mądrości słowa należy odróżnić od ogólnego daru mądrości. Ten bowiem pozwala nam osądzać świat wokół nas, widząc w każdej rzeczy najgłębszą jej przyczynę. Pozwala w tym osądzaniu rzeczy Bożych tak zbliżyć się do Niego, żeby aż rozsmakować się w tym, co Bóg uważa za dobre.
Dar mądrości słowa jako charyzmat dany jest natomiast do stawienia czoła pewnej konkretnej sytuacji.
Jest pomocą w próbach uczciwego rozwiązywania trudnych problemów życia. Jest objawieniem sposobu praktycznej realizacji Bożego planu, który wcześniej został poznany poprzez dar wiedzy.
Jezus obiecał nam tan dar. Przekonywał, byśmy się nie martwili zawczasu, widząc swą bezradnośc i nieumiejętność radzenia sobie z trudnymi problemami ziemskiego życia: "W owej godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was." /Mt 10, 19-20/. Jezus nas zapewnia, że będzie nam służył tym darem, ilekroć bronić będziemy prawdy przed najróżniejszymi atakami, kiedy podejmować będziemy trudne decyzje lub staniemy przed problemami, które wydawać się będą nie do pokonania.
Poprawiony: niedziela, 03 maja 2009 07:59
 
Copyright ©2007-2024 by Parafia NSPJ Olsztyn. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.